tyle filmów z tego gatunku nakręcono później i jakoś brak im klimatu filmów sprzed ponad 30 lat. W Slasher Party jest podobnie, mamy tu zamaskowanego mordercę, który tnie nożem na prawo i lewo, ale z każdą sceną jest coraz nudniej. Ofiary giną podobnie, ci co żyją ciągle gadają zamiast wiać gdzie pieprz rośnie. Widzimy tu nawet pannę Kinsey Wolansky, której chyba znudziło się bieganie w negliżu po boisku i która zapragnęła zostać ,,gwiazdą filmową,, a jak to w horrorach bywa tudzież martwą. Końcówka beznadziejna i co w ogóle w tym filmie robi Maczeta?